6 grudnia 2017

Epilog: Niezmienna

I feel like a part of my soul has loved you since the beginning of everything.

Maybe we’re from the same star
theme

Dotarłam. W wyznaczone przez niego miejsce, którego sceneria wyglądała mi na swego rodzaju rekompensatę tego, że kiedyś musiałam oglądać jego plecy, idące w przeciwnym kierunku. Czekał na mnie oparty o magnoliowe drzewko na tle zachodzącego słońca. Dołączyłam do niego, w końcu, po latach proszenia, by zabrał mnie ze sobą.
Byłam z nim. Nieodłącznie. Całe dwadzieścia cztery godziny na dobę i dokładnie tyle samo każdego następnego dnia.
Początkowo snułam tezy i wnioskowałam, na czym opiera się nasza relacja oraz polega cała ta podróż. Pełniłam funkcję kompanki, jak i pomocniczki, prywatnie będąc też obserwatorką. Stałam z boku, przyglądając się jego poczynaniom. Wyciszałam się przy nim i napawałam spokojem, jakiego brakowało mi przez poprzednie lata. Pierwszy raz doświadczałam stanu, w którym moje potrzeby zaspokajała sama jego obecność i zauważyłam, że nigdy wcześniej nie odczuwałam podobnie kojącej ulgi.
Zaczęłam dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie mogłam. Widziałam, kiedy nie może spać i słyszałam, jak często przebudzał się w środku nocy. Widziałam blizny na jego ciele, pozostawione przez wszelkie walki stoczone w przeszłości. Widziałam sytuacje nieporadności, w których brak jednej ręki przysparzał mu kłopotów. Widziałam, jak się złości, obraża, zamyśla i jak śmieje. Zauważałam nawet dystans między nami i to, jak powoli zaczynał się zmniejszać. Widziałam jego słabości, bariery, granice i wszystkie rzeczy, których nie było mi dane widzieć wcześniej, nie będąc z nim bez przerwy i sam na sam.
Bywaliśmy w przeróżnych miejscach. Odkrywaliśmy nowe i odwiedzaliśmy te, w których kiedyś już był. Tam, gdzie szeptano między sobą na nasz widok albo w ogóle nie rozpoznawano naszego wizerunku. Wbrew pozorom i temu co mówił, znajdowały się takie miejsca, gdzie witany był nadzwyczaj mile i ciepło. Wydawało się, jakby obawy Uchihy co do ludzi i ich opinii na jego temat były całkiem bezpodstawne.
Gospodynie również wykazywały się odmiennym zachowaniem. Jedne pozostały zupełnie subtelne względem naszej prywatności, inne usilnie starały się wciskać nam wspólny pokój z dwuosobowym łóżkiem. Trafiło się też kilka kobiet, które śmiało oferowało swoje zauroczone córki czy wnuczki na wydanie Sasuke. On jednak odpowiadał im tylko serdecznym śmiechem i szeptał im coś, czego nigdy nie udało mi się wyłapać. Kiedy dopytywałam, powtarzał, że nie mogę tego wiedzieć.
Czasami przelotnie muskał moje przedramię, gdy przechodził obok, z każdym kolejnym razem odnosząc wrażenie, że dzieje się to coraz mniej przypadkowo. Stawał za mną, stwierdzając na głos, jak bardzo urosły mi włosy. Ogarnęły mnie dreszcze, kiedy zamiast tego wyczułam, jak przeczesuje ich pasma palcami i ogląda je przez kilka sekund, ten jeden raz odchodząc bez słowa.
Któregoś razu, dla zwrócenia na siebie mojej uwagi, trącił mnie delikatnie, wciskając palce między moje łopatki, a kiedy odwróciłam się, stuknął opuszkami w czoło. Po tym akcie wskazał dłonią nasz kierunek.
– W tę stronę, Sakura.

Którejś wiosny przyniosłam do domu świeżą gałązkę zerwanej wiśni i położyłam ją na stole. Dopiero wieczorem zorientowałam się, że zanim sama się nią zajęłam, stała wstawiona do flakonu z wodą.
W lato, gdy spaliśmy pod gołym niebem, zawsze czekał aż zasnę pierwsza. W jego czarnych tęczówkach płomień ogniska odbijał się aż zanadto dobrze – nie sposób było przeoczyć, kiedy pozostawały otwarte, nawet jeśli nie widziałam większości jego sylwetki i samej twarzy. Nie wiedziałam jednak, czy to spostrzegawczość czy złudne nadzieje dawały mi wrażenie, że poza wpatrywaniem się w połacie rozciągającego się przed nim lasu, czasami zawieszał swój skupiony wzrok na mnie.
Któregoś wieczora zupełnie przypadkowo zasnęłam pod drzewem gruszy, zanim Sasuke wrócił z kolacją. Obudził mnie dotyk jego ciepłej skóry, a potem piżmowy zapach peleryny, którą mnie okrył. Sam siedział zupełnie obok, jak gdyby sprawował nade mną pieczę.
Znaleźliśmy się także niedaleko kryjówki do której trafiłam, szukając Sasuke w dniu ucieczki z Wioski i ze względu na okoliczność, zdecydowaliśmy się spędzić w niej jedną noc. W środku panował względny porządek, bo wszystkie rzeczy leżały na swoim miejscu w stanie, w jakim je pozostawiliśmy – poza jedną.
– Będziemy musieli obejść się dzisiaj bez kolacji – ignorując moją pełną frustracji minę, z premedytacją podszedł do połamanego przeze mnie wówczas stołu i obejrzał go, a potem minął z szelmowskim uśmiechem na twarzy.

– Pamiętam, że kiedy pojawiłam się w kryjówce, ktoś szybko mnie przechwycił – zaczęłam cicho, aby nie wystraszyć Sasuke nagłym odzewem, ale wyczuwałam, że on także nie śpi, mimo że nasze łóżka dzieliło od siebie kilka metrów. W przypadkach bezsenności, spowodowanych nieprzyzwyczajeniem do obecności Uchihy, wspomnienia różnych scen z przeszłości często przelatywały mi się w postaci krótkich obrazów. Przerwałam na moment, by dać mu chwilę na przetworzenie informacji, wolno oblizując zeschnięte usta. – Dopadł, unieruchomił, a potem szybko straciłam przytomność. Nic więcej z tego nie pamiętam – wyznałam, wpatrując się w sufit.
– To byłem ja – wyparował bez wahania. Jego głos, niski i ożywiony, wskazywał na to, że w ogóle nie był bliski snu. – Musiałem sprawić pozory obezwładnienia cię, by bez problemu przemycić do kryjówki. W innym wypadku prawdopodobnie trafiłabyś w ich ręce.
– To było genjutsu?
– Tak.
– Nie zauważyłam nawet twoich oczu. Musiałeś osiągnąć kolejny poziom, Sasuke. Stałeś się szybszy niż kiedykolwiek – wyliczyłam i odczekałam chwilę, czekając na jego reakcję, po czym dopowiedziałam dla czystej formalności, beztroskim tonem. – To forma komplementu.
Zaśmiał się gardłowo, wyraźnie rozbawiony moim dopowiedzeniem. Czułam, jak rośnie mi serce, kiedy jego śmiech melodyjnie rozbrzmiewał w moich uszach, a potem i moje kąciki ust automatycznie same poderwały się ku górze.
– Śpij dobrze, Sakura.

Kiedyś, gdy porządkowałam ekwipunek i zioła, które miałam wykorzystać do lekarstw, przyszedł z bukietem polnych kwiatów. Widziałam, jak uprzednio wepchnęły mu je w dłoń dzieci, które zrywały je z rozległej łąki, a potem odnotowały naszą obecność i to, że prawdopodobnie jesteśmy tu razem. Nieco speszony wyciągnął dłoń z otrzymanym pękiem w moją stronę, wyznając nieśmiało.
– To nie róże, ale myślę, że też się nadają.

Któregoś zimowego wieczora trafiliśmy do starej, opuszczonej chaty. W środku nie było śladu po tym, by ktoś mieszkał tu w przeciągu ostatniej dekady. Wszystko było surowe – zupełnie jak za tamtych czasów. W ciągu godziny uporaliśmy się z pajęczynami i kurzem, robiąc miejsce na spanie, przyrządzenie jedzenia i niewielki kąt przed kominkiem, by mieć nieco przestrzeni. Sasuke przywołał do porządku nawet zagraconą rupieciami łazienkę, dzięki czemu osiedliliśmy w tym miejscu na całą zimę. Byłam zaskoczona efektem końcowym, który był naprawdę zadowalający. Jednak Uchiha wydał swoją opinię na temat wystroju – wystarczająco wymowną.
– Nie tak przytulnie jak w twoim mieszkaniu, ale musi nam to wystarczyć.

– Jesteś taka ciepła – powiedział grudniowego wieczoru, ledwie przekraczając próg z upolowaną zwierzyną w dłoni. Podszedł blisko i przylgnął zmarzniętymi ustami do mojego czoła, jak gdyby niemo całował skórę. Ciepła para, dobiegająca z jego zeschniętych ust, rozbijała się o moją twarz. Musiał kompletnie przemarznąć, bo resztę wieczora spędził przed kominkiem, opatulony dodatkowo w ciepły koc i czytając książkę, a potem zasnął, zastygając w tej pozie nieruszony.

Któregoś razu wrócił wściekły. Załatwiał wtedy jedną sprawę w pobliskiej Wiosce, o której nie powiedział mi nic więcej. Oczy miał zeszklone i nieobecne, a na moje pytanie w trosce o to, czy stało się coś poważnego, machnął ręką i przeszedł do drugiego pomieszczenia. Wrócił po godzinie, nie wspominając o tym ani słowem. Po prostu zasiadł naprzeciwko i wymamrotał:
– Opowiedz mi coś, Sakura.
Zatem opowiedziałam mu – historie z przeszłości, które miały miejsce, gdy nie było go w Wiosce. Zaczęłam od powrotu Naruto z podróży z Jirayą, o podróży do Piasku, a potem temat przypadkowo skupił się na jego bracie, Itachim, kiedy odwiedził Konohę wraz z innym członkiem Akatsuki. Ciągnęłam dalej, docierając do ataku Paina na Liść, śmierć Jirayi i samego Naruto po tym zdarzeniu – tym, w jak fatalnym stanie się wtedy znajdował. Sasuke wyraźnie pochmurniał, po czym wstał mówiąc, na dziś wystarczy. Miałam wrażenie, że przesadziłam, sprowadzając rozmowę na tak posępne tematy, jednak chwilę później wrócił ze zwykłym Dziękuję, Sakura, wypowiedzianym z progu, w towarzystwie wnikliwego, głębokiego spojrzenia i delikatnego uśmiechu.

Którejś wyjątkowo surowej i mroźnej nocy, kiedy temperatura spadła chyba do minus dwudziestu, dochodziła druga i najwidoczniej ani ja, ani też on nie mogliśmy zasnąć, usłyszałam zwykłe:
– Przyjdź do mnie, Sakura.
Nie było to jednak nic spektakularnego. Przywlokłam swoją pościel i ułożyłam tuż obok, tłumiąc targające mną emocje, delektując jego ciepłem i samą obecnością. On trwał w tej samej, jednej pozycji, leżąc na plecach, wpatrując w sufit i milcząc. Po tej nocy byłam kompletnie niewyspana, a on wprost przeciwnie – zasnął wyjątkowo szybko.
To był pierwszy raz, kiedy spaliśmy razem. I odtąd, może ze względu na porę roku i warunki pogodowe, jakie zmuszały nas do wzajemnego dzielenia się ciepłem, spaliśmy tak już za każdym razem. Do tej pory pamiętam, kiedy po dwóch dniach zasnął zwrócony do mnie twarzą, a po kilkunastu przez sen otulił mnie ramieniem, kiedy dygotałam – i z zimna i z nadmiaru emocji, które nadal wzbudzało we mnie zasypianie u jego boku tak blisko.

Raz całkiem przypadkowo zatrzymaliśmy się w jednej, przydrożnej knajpce na kilka godzin. Wtedy też nieprzemyślenie, po pijaku, zupełnie cicho i niewyraźnie, przez co dziwiłam się, że w ogóle zrozumiał ten bełkot, wypowiedziany wprost do jego koszuli, w którą wciskałam swoją twarz; ale też zupełnie bez oporów, wyznałam mu miłość.
– Myślałem, że ze względu na twoją wrodzoną upartość już nigdy tego z siebie nie wykrzeszesz, Sakura – odparł tylko, kładąc mnie do łóżka, gdyż ze względu na mój ówczesny stan, zdecydował się wykupić nocleg w tym samym lokalu. Kiedy się obudziłam, Uchiha siedział wyprostowany na drugim skraju mebla patrząc na mnie, jak gdyby obserwował mnie już dłuższy czas, a potem spytał o moje samopoczucie. Przy śniadaniu upomniał mnie o tym, co deklarowałam jeszcze poprzedniego wieczoru, doprowadzając mnie tym do białej gorączki i niemożności spojrzenia mu w oczy przez kilka kolejnych dni.
– Pamiętasz, jak zarzekałaś się wczoraj, że z pewnością kochasz mnie dłużej niż Ino, bo urodziłaś się całe pół roku wcześniej i tym samym zawsze miałaś do mnie większe prawa?
On z kolei uśmiechał się z tego wyraźnego powodu przez cały poranek i mimo że działo się to moim kosztem, czułam się dziwnie usatysfakcjonowana.

Podczas jednego z wiosennych festiwali, na który trafiliśmy do małej wioski w Kraju Wody, przeciskając się w tłumie ludzi podświadomie chwycił mnie za nadgarstek, by nie zgubić w tłumie. Przedarliśmy się na drewniany pomost, skąd oglądaliśmy fajerwerki, a w trakcie pozwolił mi oprzeć głowę o jego pierś, nie mówiąc ani słowa. Potem wspólnie posłaliśmy do nieba papierowy lampion, a ja w tamtej chwili wyjątkowo dosadnie czułam, że nie brak mi niczego. Tym bardziej, kiedy niespodziewanie nachylił się i wyszeptał mi do ucha, że jest mi wdzięczny, bo odkąd stracił rodzinę, nigdy nie celebrował tego corocznego święta w tak szczególny i pamiętliwy sposób.

– Nie tęsknisz za domem? – zapytał raz nagle, zagadując mnie podczas obiadu. Wystraszyłam się, że to jakaś forma sugestii lub delikatne wprowadzenie do rozmowy na temat dalszego ciągu podróży, którą zaplanował przebyć sam. Jednak kiedy zaprzeczyłam, skinął głową i przeżuwał dalej, wydając się zupełnie nieinteresowany rozgrzebywaniem tematu.
– To dobrze – odparł jedynie, a ja poczułam dziwną ulgę.

Leżąc wygodnie na leśnej trawie i leniwie obserwując sklepienie w barwach zachodzącego słońca, podczas gdy Sasuke kontrolował ekwipunek, wykrztusiłam z siebie pytanie, bo ciekawiła mnie odpowiedz, jaką mogę usłyszeć. Zbierałam się do tego już jakiś czas, jednak nie potrafiłam zebrać na odwagę, więc po prostu wyrzuciłam je z siebie jednym tchem, żałując tego sekundę później i modląc, by go nie dosłyszał.
– Dlaczego ludzie się zakochują? Widzisz w tym w ogóle jakiś sens, Sasuke?
Miałam wrażenie, że zirytowałam go w tym jakiś sposób. Jego ton stał niższy i przybrał barwę nieco karcącego.
– Próbujesz rozłożyć na części pierwsze coś, doskonale zdając sobie sprawę, że są rzeczy, które nie podlegają żadnym zasadom logiki? Dlaczego wkładasz takie pojęcia między jakieś książkowe definicje, stworzone przez ludzi, kiedy uczucia są poza ich kontrolą?
Gorączkowo przełknęłam ślinę i podniosłam się, opierając ostrożnie o chuderlawy pień brzozy. Otworzyłam usta, by wydusić coś z siebie, jednak on dokończył myśl.
– Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale z pewnością ma to jakiś sens. Nic nie dzieje się z zupełnego przypadku.

– Nie myślałaś nigdy, że nie zasługuję na to wszystko, co teraz mam, Sakura?
Siedział na podłodze kilkadziesiąt minut, przy mizernym płomieniu świecy i z otwartą książką, odłożoną na bok, której nie czytał już te kilkadziesiąt minut, a po prostu rozmyślał uporczywie nad czymś, czym zdołał się podzielić.
– Sasuke, dlaczego...
– Dziś jest rocznica śmierci Itachiego – wtrącił, odpowiadając na pytanie, którego nie zdążyłam zadać.
Automatycznie poderwałam się z krzesła i wpadłam na niego, otulając go ramionami, jak gdybym chroniła go przed kimś lub przed czymś złym. Tak, jak gdybym za chwilę miała go stracić. Z każdą następną myślą podświadomie przyciskałam go do siebie jeszcze bardziej, co sekundę zmieniając położenie rąk względem jego ciała.
– Nigdy więcej tak myśl, Sasuke. Nigdy więcej – burknęłam zła i wściekła, że nie potrafiłam fizycznie wyrwać tych myśli w jego głowy, trzęsąc się cała, bo nie wiedziałam, co teraz nastąpi.
– Pójdziesz tam ze mną? – zapytał. Zrozumiałam dopiero, dlaczego tak bardzo zależało mu na znalezieniu się w tym miejscu na przełomie tego okresu w roku i jakie miejsce sugerował pytaniem. Zrozumiałam, co robią kwiaty, wstawione do szklanego wazonu i duża, nieodpakowana, kremowa świeca, stojąca na parapecie. Kiwnęłam głową w odpowiedzi, stygnąc w tej pozycji jeszcze na kilka sekund, dopóki nie podniósł głowy z mojego barku, na którym sam się rozłożył.

Którejś nocy przyciągnął mnie do siebie. Leżałam pod jego ramieniem i prawą piersią, zupełnie sztywno i nienaturalnie, jednak za wszelką cenę nie chciałam sprawiać wrażenia, że jest mi w tej pozycji niekomfortowo, bo czułam się wręcz przeciwnie – najcudowniej na świecie. Nieśmiało odwróciłam się w jego stronę, przylegając czołem do chłopięcej brody, a on umocnił ucisk. Zasnął szybko i odnotowałam, że jego sen uległ jakiemuś unormowaniu w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Któregoś razu po prostu pękłam. Prawdopodobnie sprowokowała mnie do tego obecność jednej kobiety w barze, w którym jedliśmy obiad i która posyłała Sasuke długie, zwodnicze spojrzenia, wbijając swoje szmaragdowe oczy w jego buzię jak w prześliczny obrazek. Problem polegał na tym, że sama była piękna. Długie, prosto ścięte, czarne włosy zamaszyście zarzucała na łopatki, kiedy tylko opadły jej na ramiona, w międzyczasie raz po raz oblizując pełne, malinowe usta. Wstałam zbyt agresywnie, by Sasuke puścił to mimochodem. I kiedy na tyłach gospody zapytałam o to, czy w końcu nadał kształt uczuciu, które rzekomo miał określić w trakcie tej podróży, odpowiedział spokojnie:
– Nie jestem osobą, która nie umie nazwać swoich uczuć – po czym dodał. – Z reguły znam stan łączących mnie z ludźmi relacji całkiem precyzyjnie.
– A więc? Jak wyglądają te nasze z twojej perspektywy, Sasuke? – dopytywałam go z bielejącymi kłykciami na zaciśniętych pięściach, zbywając zupełnie fakt, że przyznał się zatarcia przede mną prawdy, które w zaistniałej sytuacji najwidoczniej okazało się być dla mojej szalejącej świadomości mniej istotne.
– Myślę, że znajdę bardziej odpowiednią porę, by się nimi z tobą podzielić. Z pewnością nie podczas posiłku i nie na wychodku dla personelu przydrożnego baru, Sakura.

– Kiedy zorientowałeś się, że to nie Kakashi przysłał mnie do ciebie? – wypaliłam z pytaniem, czym zaskoczyłam chyba też samego Uchihę. Wychodziłam jednak z założenia, że skoro moje kłamstwo wyszło na jaw już jakiś czas temu, nie miałam powodu, by obawiać się jego reakcji na jakąkolwiek wzmiankę – było mi równie wstyd żyjąc że świadomością, że ma o tym jakiekolwiek pojęcie i pewnie od czasu do czasu przypomina sobie o moim występku.
– Od samego początku, tak jak już mówiłem. Nadal mi nie wierzysz? – zapytał przekornie.
– No wiesz, Sasuke – zaczęłam, cmokając pod nosem podczas składania świeżo upranych ubrań. – Niekiedy potrafisz obrócić prawdę dla dobra sprawy. Myślałam, że może chciałeś zachować twarz czy coś w tym stylu.
Westchnął, zupełnie nieprzejęty zarzutem.
– Powiedziałem ci już wtedy, że osobiście poprosiłem go o to, by dla twojego dobra nie wysłał cię na żadne misje związane ze mną. Wygląda na to, że tego nie odnotowałaś.
Ale stało się to w tym momencie. Zbita z tropu, wybałuszyłam oczy, powtarzając sobie w głowie słowa, które przed chwilą wydobyły się z jego ust. Byłam w szoku. Przypomniałam sobie jednak, że nie słyszę ich pierwszy raz i zorientowałam się, że byłam zbyt rozbita, by wówczas zrozumieć je prawidłowo i zdumiona, że ówczesna złość była w stanie przyćmić mi coś tak istotnego.
– Po… prosiłeś? – wydukałam nieśmiało, spoglądając spod opadających mi na twarz włosów.
– A on obiecał – dokończył zdawkowo.
– Przecież potrafię o sobie zadbać – wyznałam z zawodem w głosie, którego nie kontrolowałam. Być może podświadomie liczyłam na uznanie mojej siły, po tym, kiedy kilka lat wstecz byłam zdana wyłącznie na umiejętności jego czy Naruto.
– Wiem – odpowiedział, posyłając mi długie spojrzenie, zwieńczone delikatnym, uśmiechem, podczas którego przymknął na moment oczy, jakby pouczał dziecko. – Ale to nie ma nic do rzeczy, Sakura.

Wracając z jednego leśnego obchodu miałam wrażenie, że coś przeoczyłam; że stało się coś, czego nie zdążyłam odnotować. Po wejściu do pokoju rzucił mnie na ścianę, przylgnął do mojego ciała i okolił rękami z obu stron, uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy. Powtarzał moje imię pod nosem, zatapiał twarz w puklach włosów, muskał skórę szyi i otulał ją ciepłym oddechem. Nie robiłam kompletnie nic, zastanawiając się, czemu w zasadzie służy ten zabieg. Wyglądało to co najmniej na regenerację sił i uzupełnianie potrzebnej mu do życia energii. Rozpływałam się i modliłam, by utrzymać przytomność i nie stracić z tej chwili nic. A kiedy zdołałam się ocucić i podnieść drżące ręce, by ułożyć na jego klatce piersiowej, oderwał się ode mnie jak tknięty prądem i z rozleniwionym, choć bystrym spojrzeniem, odparł jedynie:
– Chodźmy spać.

Na skutek przechodzącej wichury, zahaczającej o naszą okolicę, z sufitu spadła lampa, za której ponowne umieszczenie na swoim miejscu Sasuke wziął się niezwłocznie po uspokojeniu. Widząc, jak siłuje się ze zrobieniem supła, jedną z końcówek nici trzymając w jedynej ręce, drugą zaciskając w zębach, poderwałam się z podłogi i wymamrotałam śmiało.
– Pomogę Ci.
Jednak moja pewność siebie znikała z każdym krokiem. Odwrócił się szybko, patrząc na mnie oczyma, w których widniała złość wobec nieporadności swojego kalectwa. Miałam wrażenie, że i mnie nienawidzi w tej chwili, bo miałam być przypieczętowaniem jego braku samodzielności, którego dowód objawił się przed chwilą. Nie zdążyłam powiedzieć ani słowa więcej – objął mnie ramieniem w biodrze i podniósł do góry, abym własnoręcznie mogła zamocować lampę. Czułam jego palce dotykające skóry brzucha, bo materiał bluzki nie był wystarczająco długi, bo go zakryć oraz wzrok, błądzący na wysokości moich piersi, obojczyków, szyi i samej twarzy. Z każdą sekundą coraz gorzej radziłam sobie z drżeniem dłoni, które skupiały się na drobnej strukturze i uczuciem gorąca, jakie uderzało mi do głowy. Kiedy postawił mnie z powrotem na ziemię, poczułam zawroty w głowie, za to na jego twarzy widziałam już tylko ulgę i spokój.

– Idziemy, Sakura – rzucił, stając nienaturalnie blisko mnie i mężczyzny jednej wioski, który przysiadł się do mnie podczas chwilowej nieobecności Sasuke. Zagadał całkiem uprzejmie i przyjaźnie, prawdopodobnie chcąc zaprosić na obiad, bo wyglądałam na siedzącą tu samotnie, uroczą panią. Nieznajomy jednak nie powiedział już ani słowa więcej poza zdawkowym pożegnaniem się, strwożony twarzą Sasuke, której nie widziałam pod tym kątem. Później Uchiha wypytał mnie o kwestie, które zdążyłam wymienić z nieznajomym, pod pretekstem, że mógłby to być ktoś grożący sprawom Wioski i jego misjom. Ponadto usłyszałam zarzut bycia nieostrożną i uzyskałam zakaz na podobne występki, czując, że w rzeczywistości powód ku temu może być nieco inny od tych mi wymienionych, ze względu na wyraźny niepokój Sasuke i nerwowe podrygiwanie podczas całej tej rozmowy.

Któregoś razu został dźgnięty kunaiem, który padł spośród gąszczy niedaleko granic Kraju Wody z ręki kogoś, kto błyskawicznie zbiegł z miejsca zdarzenia. Wraz z oglądaniem jego rany zaczęły się próby odtrącenia wszelkiej pomocy – naturalnie chciał zignorować wyrządzoną mu szkodę i nie dawał po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób mu wadzi.
– To bez sensu, Sakura. W ogóle nie boli, a w dodatku zagoi się szybko.
Musiałabym użyć wielu słów, by przekonać go, że w przypadku tak małej usterki i dla mnie stanowi to nieduży wysiłek i niski koszt zużycia chakry. W końcu uległ – niechętnie, ale poddańczo nie odpowiedział nic na moją, błagalną prośbę.
Przed oczami wyrosła mi scena, w której tak samo pochylona nad nim słuchałam, jak wypowiadał imię Karin, kiedy pomagałam mu leczniczym strumieniem dwa miesiące temu. Ale tym razem nie było jej nigdzie w pobliżu – byłam tylko ja i on, otoczeni przez rzędy drzew, pomiędzy którymi roznosił się dźwięczny świergot skowronków. Zsunęłam koszulę z jego prawego ramienia, odsłaniając zarysowane mięśnie ramienia z nacięciem, jakie pozostawiło ostrze broni. Jego zmęczone oczy, patrzyły raz przed siebie, raz na moje palce, które nieśmiało kurczyły się przy każdym zetknięciu z jego bladą skórą. Kiedy zwieńczałam pracę, zmrużonymi oczyma ogarnął moją twarz i zawiesił na niej zamyślony wzrok. Udawałam, że tego nie widzę, wsuwając czarny, jedwabny materiał na swoje miejsce. Podziękował mi ze wzrokiem tępo utkwionym w kępki trawy, resztę dnia sprawiając wrażenie dziwnie nieobecnego.

Tej jednej nocy nie leżeliśmy długo. Po prostu zerwał się i zawisł nade mną, przytrzymał kilkusekundowe spojrzenie i opadł w dół.
Przylgnął do mnie ciałem i przywarł ustami, jak gdyby za nic nie mógł się oderwać, składając setki pocałunków, które szybko mu oddawałam, by nie pozostać dłużną. Nigdy nie przypuszczałam, że ktokolwiek w swoim działaniu mógłby być tak delikatny i łapczywy zarazem. Pieczętowaliśmy śladami swoje ciała, by naznaczyć, do kogo przynależą. Miałam wrażenie, że nigdy nie widziałam go bardziej usatysfakcjonowanego niż wtedy, kiedy byłam całkowicie bezbronna, poddana jego woli i łaknąca więcej tego, co zawsze tylko on mógł mi dać. Uśmiechał się całkowicie – wręcz nienaturalnie, a ja nie krępowałam się niczego, bo już nigdy więcej miałam nie czuć przed nim oporów i obezwładniającego wstydu. Jego rumiana buzia, momentami pewna siebie, a czasem onieśmielona atutami kobiecego ciała, potargane włosy i poczerwieniałe wargi były wszystkim, na czym skupiałam myśli. Jego ręce były wszędzie; czułam je jeszcze następnego poranka, kiedy obudziłam się zupełnie naga u jego boku i wtulona w ciepły tors.
Kiedy obudził się wyjątkowo po mnie, spojrzałam na niego, nie kryjąc beztroskiej radości. Mimo wszystko mój wyraz twarzy musiał być w jakimś procencie pytający, bo odezwał się sam, odpowiadając jakby na moje nieme pytanie. Prawdopodobnie wszystko miałam zanadto dobrze wyrysowane na twarzy, a on wyuczył się mojej mimiki albo też znał ją dobrze na pamięć. Sama już nie wiedziałam.
– Uznaj to za odpowiedź na wszystkie twoje pytanie, którym ostatnio mnie traktujesz. I przestań ciągle martwić się na zapas, Sakura. Przecież nie masz czym.


MAAAM TO. XD Jeny, od godziny strasznie chce mi się spać, bo siedziałam przy grzejniczku i nagrzałam się przy nim tak, że cholernie mnie zmuliło, przez co mam wrażenie, że to sprawdzenie i dopisane scenki nie są w stu procentach rzetelne, mimo że niektóre z nich znam już na pamięć. Wiecie, przeczekałam dzień i czuję się lepiej – w końcu czuję, że naprawdę wyczerpałam wszystko. No, może nie tak do końca wszystko, ale dodałam wszystkie ważniejsze elementy, nawiązujące do fabuły bloga. Inne wszelkie słodkie scenki w sumie chciałabym zachować jeszcze na inne opowiadanka czy blogi, a nie wyprztykać na jeden epilog. XD Tym bardziej, że jest dłuższy niż którykolwiek z rozdziałów, no serio, nie wypada mi zwyczajnie już dokładać mu słów. XDDD Ale to tylko potwierdza, jak przyjemnie mi się go pisało. Chyba nie było tu momentu, który chciałam pominąć lub przyspieszyć i naprawdę zadowala mnie to, co tu zawarłam, że aż sama się sobie dziwię.
Żeby nie było tak dramatycznie, bo nie lubię wszelkiego rodzaju pożegnań, przypomniało mi się coś dość istotnego, na co zszedłby się pewnie jeden rozdział, więc może wleci tu coś kiedyś w formie jednopartówki, co wkleję jako nieistniejący teraz rozdział X. Poczekałabym z tym, jednak borykam się z dopracowaniem tego pomysłu już od kilku miesięcy i myślę, że zajęłoby mi jeszcze spory kawałek czasu, a epilog by mi tak zalegał, więc wolę wrzucić go teraz, a tamto bardziej bonusowo – tym bardziej, że w takiej formie to właśnie będzie.
Przechodząc do rzeczy – dziękuję. I przepraszam, że każdy rozdział był oczekiwaniem rzędu kilku miesięcy, bo wiem, jakie to potrafi być denerwujące, kiedy ktoś czeka na ciąg dalszy. Ale przede wszystkim dziękuję – za cierpliwość, za zainteresowanie, za tylu obserwatorów, bo nigdy nie sądziłam, że ten blog uzyska ich aż tylu i za wszystkich czytelników. Dziękuję za komentowanie i dzielenie się opinią, która niekiedy jest jedynym popychadłem dla autora. Dziękuję wam cholernie mocno. Dziękuję nawet tym, którzy tu byli, nie pozostawiając śladu. I KNOW YOU’RE THERE.
Adijshfejdkc, sama w to nie wierzę. XD Zawsze się cieszyłam, bo – co będę powtarzać ciągle – czułam jakieś dziwne opory podczas pisania tego bloga – teraz naturalnie mi smutno. Ale dzięki temu wiem, co pisać, jak pisać i takie tam. Nauczyłam się wiele, co w sumie jest oczywiste. Poza tym będę musiała popracować trochę nad poprzednimi rozdziałami i nieco je poprawić, to tak btw, więc no.
Wesołych Mikołajek, moi drodzy! Mam nadzieję, że tym powyżej wynagrodziłam wam wszystkie bucowate zagrywki Sasuke i słodkości stało się zadość. Sama wpierdzielam teraz czekoladowe lizaki, ale nie z wizerunkiem Mikołaja, a ze strachem na wróble, bo te z Halloweenowej serii są teraz na przecenie. XDDD
<3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333


27 komentarzy:

  1. BRAK MI SŁÓW

    na razie przeczytałam z większą uwagą sceny, których nie widziałam w poniedziałek.


    I KURWA TO JEST MISTRZOSTWO


    zaraz naskrobię coś ogarniętego
    w drugim komciu
    zaraz będę
    ochłonąć muszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DYCHAJ, ZIOMEK, ODDYCHAJ, IZI.
      A tak serio to awwmwowmowom, dziękuję, tytuł mistrza mi starczy, nie musisz już nic skrobać. <3

      Usuń
    2. ZA ŁATWO CI SIĘ PODLIZAĆ. ZA ŁATWO

      Usuń
    3. Dostałaś po prostu taryfę ulgową, bo dobrze wstrzeliłaś się z komplementem. XDD

      Usuń
  2. No no no ależ mnie tym rozpiescilas.
    Wgl OMG tak szybko epilog ? W sensie z innymi rozdziałami nas nie rozpieszczalas, czuję tak niedosyt po UM.
    Będzie mi go brakować 💔
    Ale epilog zacytuję "mistrzostwo" idealnie ogarnięta wyrwa czasowa tej podróży niczego nie jest za mało i nie jest zbyt dużo nic nie przesadzone idealnie w punkt 💖
    Napisz kolejne SS ! Błagam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimimi <3
      Wiem, wiem. Nadal za to przepraszam. XD
      Cieszę się, że ta celowa wyrwa czasowa, jak to ładnie ujęłaś, i cała reszta się podobała. Buziaki, Red. I dziękuję za wszystko, cholernie mocno, że dawałaś mi znaki chyba pod każdą notką i dotrwałaś do końca, boś mi jednym z głównych motorków napędzających. <3

      Usuń
  3. Ty już wiesz, że ja w tym komciu chciałam się
    odwołać do każdej napisanej w tym rozdziale sceny.
    No po prostu musiałam to zrobić, bo kurde, gdybym
    ominęła chociaż jedną, to za zbrodnię można by
    wtedy to uznać.
    Również dobrze wiesz, jak bardzo mi się ten epilog
    podoba. Z takiego mojego punktu widzenia to
    najlepszy epilog ss, jaki powstał i jaki pamiętam,
    bo przeczytałam tego multum. Nikt, nigdy nie oddał
    w tak uroczy sposób ich relacji, szczegolnie,

    jeśli
    chodzi o świat shinobi.
    Muszę jeszcze wtrącić kilka słów o całości.
    Ostatnio przewertowałam, kiedy ja Cię w ogóle
    znalazłam z tym opowiadaniem i okazało się, że to
    był 3 ROZDZIAŁ!! Kumasz!? Ja mogę z radością
    stwierdzić, że jestem tu prawie od początku. BA!
    Ja całą historię to dwa razy czytałam.
    Nadal pamiętam, jak znalazłam tego bloga,
    zachwycona szablonem, a później treścią, która z
    rozdziału na rozdział coraz bardziej wciągała mnie
    w tę historię.
    Uporczywe trzymanie się kanonu powinno być
    szanowane i doceniane, bo ludzie już tego nie
    robią. Tworzą jakieś farmazony z tą parą, że
    Czytelnik coraz bardziej traci radość z czytania.
    A TU TAK NIE JEST!
    Każda scena SS sprawia, że mam małe dreszcze na
    ciele, bo czekam, na jakiś przełom, bo chcę ich
    widzieć razem i jestem zaciekawiona, jak to
    przedstawisz. Rozumiesz mnie?
    Ty zbliżałaś ich do siebie w sposób niebanalny i
    kanoniczny, za co kurde, KOCHAM TĘ HISTORIĘ.
    I NIE SKŁAMAŁABYM, GDYBYM POWIEDZIAŁA, ŻE ODKĄD
    ZAGŁĘBIŁAM SIĘ W NIĄ BARDZIEJ, JEST ONA MOJĄ
    ULUBIONĄ!

    A teraz do epilogu:
    1. Poniekąd tak wyobrażałam sobie ich wspólne
    wyruszenie w podróż, że właśnie tak Sakura mogła
    to widzieć i odbierać. Przez proste rzeczy, które
    zauważyła podczas ich podróży, poznała go lepiej i
    moim zdaniem tylko utwierdziła się w tym, że
    Sasuke to dobry chłopak. No bo nic nie wpływa na
    relacje międzyludzkie niż spędzanie ze sobą czasu,
    no nie. Także ta pierwsza scena była nie dość, że
    cudownym wprowadzeniem, ale także niemałym dowodem
    na to, jak zmieniała się ich relacja, jak
    zmniejszał się dystans.
    I na bank, tego, co ona nie mogła wiedzieć, to to,
    że odpowiadał, że jest już zajęty! NA BANK!
    2. Tak, Sasuke tak bezpodstawnie w sumie, tak
    wiesz, ot tak po prostu dbał o nią małymi gestami.
    Nawet ta gałązka... no toć to można się drugiego
    dna doszukiwać i oszaleć xD
    Tak, zdecydowanie, ta scena pokazuje, jak on o nią
    dbał, ja nie mogę. I to nawiązanie do stołu, ach,
    och... śmiałam się, jak sobie o nim przypomniałam.
    Bo takie odwołania są najlepsze!
    3. Ja mam coś takiego, że dla mnie uśmiech Sasuke
    w jakiejkolwiek formie, a najbardziej tej
    przedstawionej w anime/mandze, jest jak jakaś
    nagroda. No kurde, wiesz o co mi chodzi? Że aż go
    się czuje! I tutaj w tej scence tak pokazałaś
    ładnie te jego cwaniactwo. Że niby Sakura mogła go
    nie komplementować, ale dla niego to było zabawne.
    Jakoś ten całokształt tak.
    Ta scena jest czymś tak miłym, że czytając ją,
    człowiek się po prostu samowolnie uśmiecha. CENIĘ
    ZA TO BARDZO.
    4. AAAA! I KURWA PIĘKNIE! Tak, ta wersja o wiele
    bardziej mi się podoba. Gdyby on sam z siebie jej
    te kwiaty przyniósł, że on je zerwał itd. to ja
    bym Ci żyć nie dała xD Bo do naszego ninjowego
    Uchihy, to po prostu nie pasuje, a tak to ideolo!
    5. AAA! PODOBAŁO MU SIĘ! CWANIACZEK! On się za
    bardzo krył, za bardzo tak dystans trzymał. Gdyby
    to był jakiś erotyk to oni już dawno by się
    pieprzyli, ale Kishi do takich nie należy ;/ I JAK
    TO DOBRZE, ŻE SĄ FANFIKI!
    I jeszcze, wszędzie jest przytulnie, gdzie jest
    Sasuke, AH! Serio, kocham go!
    6. To w ogóle mi zrobiło wodę z mózgu! Ja nie
    wierzyłam, że on sam z siebie tak! No poważnie.
    Ale jakoś wydaje mi się, że on byłby zdolny do
    tego. Takiego niezobowiązującego pocałunku w
    czoło. KURDE, TA SCENA... jest przecudna. Aż czuje
    się ten pocałunek, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ciąg dalszy, tak dziwnie napisany, bo z notatnika kopiuje ;/ Kurna.
    7. Czyli: Sakura, spraw, abym przestał myśleć o
    tym, co mnie trapi. UPSI dołożyłaś mi! XDDD
    Jednak twierdzę, że on to docenił i bardziej niż
    się wydaje, bo jednak Sakura podjęła jakieś małe
    ryzyko, mówiąc mu o tym.
    8.KURWWA TO BYŁ DLA MNIE PRZEŁOM! Jeju, no ile ja
    sobie wyobrażałam, jak ta scena wyglądała! A tu
    proszę Adriemmer-chan jak na dłoni ją podała!
    Cieszyłam się tu (nadal cieszę) jak małe dziecko,
    bo to taki przełom w ich relacji. Z reguły taka
    pierwsza, niezobowiązująca, noc jest dość
    stresująca moim zdaniem. Ale oni już się tak
    znali, że człowiek się na tej scenie rozpływa i
    chce się w tym zatopić. Albo zamienić miejscami z
    Sakurą.
    9. HA! On tylko na to czekał! Na pewno! I
    podejrzewam, że mu ulżyło jak mu o tym
    powiedziała, bo mam przeczucie, że w jakiś sposób
    to go martwiło.
    10. Festiwal - o tak! Ja zamykam oczy i mam to
    przez sobą xD Serio, ja to wszystko widzę bardziej
    niżbym chciała. Co jest trochę dobijające xD Ale
    to tak prywatnie xD Bo odnośnie do sceny —

    miodzio.
    W ogóle mam wrażenie, że ja się tylko zachwycam.
    NO I CHUJ!
    O to chodzi!
    11. ON MIAŁ WYRZUTY! Kurde, jak nic je miał. I
    znowu — ulżyło mu. Sasuke nie jest głupi, on tylko
    się utwierdza, że podjął właściwą decyzję.
    12. Tutaj to miałam zadumę. Bo to dla mnie takie,
    jakby to powiedzieć... tu jest wiele podtekstów. I
    każde z nich, mogło to odebrać inaczej. Sasuke,
    jak zwykle wiedział swoje, a Sakura, np. mogła
    wyobrazić sobie za wiele i próbowała drążyć.
    Ale Sasuke to cwaniak! UCAŁOWAŁABYM GO!
    13. Nawiązanie do Itasia xD Tu to mi się trochę
    śmieszkować chce, z racji propozycji, którą Ci na
    fb wysyłałam. ACH TE PODOBNE UMYSŁY XD
    A tak poważnie, to scena bardzo ważna. Dla Sasuke
    to było jak takie zwierzenie... i wg mnie, Sakura
    zyskała tym jego jeszcze większy szacunek.
    14. MRMRMRMRMRMRM.... Jejku, no. Jest mi
    niewygodnie, ale kocham cię tak bardzo, że nie
    ruszę się z miejsca przez następne 50 lat, jeśli
    tobie leży się wygodnie. AWWWW!
    15. Zgasił ją! I to w taki 'elegancki' sposób
    nawet. Bo miał racje chłop!
    16. Tutaj to się rozpływam. Oni dzięki tej podróży
    dowiedzieli się o sobie, o tych wszelkich
    sytuacjach między nimi więcej niż kiedykolwiek. I
    te zdziwienie, że on poprosił. No kurna! Samym

    tym,
    że ON TO ZROBIŁ, pokazałaś jak mu na niej zależy.
    ROZPŁACZĘ SIĘ!
    17. Raz — mam wrażenie, że puściły mu nerwy, dwa —

    powstrzymał się, bo zapewne stwierdził, że to za
    szybko. POWIEDZ MI JAK TO BYŁO!?
    18. Im dalej w las, tym bardziej słów mi brak, bo
    robi się coraz intensywniej. Ja tu miałam za dużo
    podtekstów, daruję sobie uzewnętrzniania moich
    myśli, jeśli pozwolisz.
    19. HA! Mam cię zazdrosny faceciku! Wstaję i daję
    owacje na stojąco! KANON MOJA DROGA, KANON!
    Zawsze uważałam, że Sasuke jest typem zazdrośnika.
    20. Znowu erotyczne podteksty. ZABIJESZ MNIE
    KURWA! Takie sceny zdziałają więcej niż opis
    seksu. Nie dość, że człowiek się podnieci to
    jeszcze się ślini do monitora.
    21. AMEN! Na tę odpowiedź czekałam, na tę scenę
    czekałam, na takie pocałunki czekałam!
    i wypiję za TWOJE ZDROWIE KOCHANA. Bo sprawiłaś
    tym epilogiem, że ja się rozpłakałam. Jak nic.
    Poważnie. Tak ze szczęścia i ze smutku, że to juz
    koniec. Przykro mi w jakiś sposób, ale znowu
    powtórzę, że to najlepsze zakończenie jakie
    czytałam. I jestem nim bardziej niż
    usatysfakcjonowana.

    Komentarz w cholerę długi, boję się jak ja go
    wstawię XD
    Poza tym... DZIĘKUJĘ, OGROMNE DZIĘKUJĘ ZA TĘ
    HISTORIĘ. I z niecierpliwością czekam na następne.
    TY CUDNA BLOGERECZKO :*

    Zazdroszczę Ci tego, w jak bardzo kanoniczny
    sposób opisujesz tę parę. TO SIĘ NOBEL LITERACKI
    NALEŻY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NADAL MNIE ROZPIERDALA FORMA TEGO ZAPISU Z NOTATNIKA. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Jak to zobaczyłam, to pomyślałam o Panu Tadueszu. XD
      Ej, dziwnie, że trzeci. To czemu my się tak długo nie znałyśmy? XD
      BOŻE, KOCHAM CIĘ ZA TO. SERIO. XDDDD
      Echhh, uśmiech Sasuke nagrodą. On sobie owinął Ciebie wokół palca jak samą Sakurę. XD
      Ty wiesz, że w sumie sama tego nie zanalizowałam za bardzo? Za dużo tych wszystkich scenek, że tutaj nie kminiłam ich tak dogłębnie jak zazwyczaj. W tej scence, gdzie Sasuke popycha ją na ścianę przemknęło mi, że chce i sobie trochę u(l)żyć, i siebie sprawdzić, zobaczyć, spróbować. Ocenić, czy naprawdę to wygląda tak, jak mu się wydaje. A potem, tak jak mówisz, stwierdził i w sumie nawet trochę bał się, że to za szybko.
      Haha, z tego Itasia też się śmiałam, że podsunęłaś mi ten pomysł w momencie, w którym już widniał w pliku. XD
      I dziękuję Ci za naprostowanie mnie w tej jednej scence. Przyznaję, poniosło mnie trochę wtedy, a twój pomysł był fantastyczny. Zaraz dopiszę to w części odautorskiej, bo zapomniałam wyróżnić, że to Twoja sprawka. XD
      KCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC <3 Jesteś wspaniała, Blue.

      Usuń
    2. NIE WIEM JAKIM CUDEM JA ZOBACZYŁAM TEN TWÓJ KOMENTARZ DOPIERO TERAZ
      ej no tak mi się miło i rozkosznie zrobiło, że czuję łzy radości w kącikach XDDDDDDDDDD

      W OGOLE
      JA TAM SIĘ CZASAMI CZUJĘ
      JAKBYM CIĘ CAŁE ZYCIE ZNAŁA
      MUA! :*

      JESTEŚ BEZKONKURENCYJNA ♥ :* #nadal mam screen snapa z tym tekstem xDDDDDD



      LOOOOOOFCIAM :*

      Usuń
  5. MÓJ NAJDŁUŻSZY KOMENTARZ W HISTORII.
    CZUJ SIĘ ZASZCZYCONA

    OdpowiedzUsuń
  6. (łacina) to jest aaaahhhhhhhh nooo (łacina) kocham kocham .... to zakończenie jest zajebiste <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. I DOOOOOOOOOOOOOO IT!
    HA!
    MAM TO.
    Wreszcie. Skończyłam. Czytać. Twoje. Blogowe. Dziecko.
    I dumna jestem.
    Z Ciebie oczywiście.
    Bo to piękne ekstra super było. Ta nagła, szybka zmiana Sasuke - no po prostu ideolooo! A do tego ten koniec - zwala z krzeseł!
    BRA WO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIEDZIAŁAM, ŻE WRÓCISZ. XDDD To znaczy, nie że konkretnie tu, tylko w ogóle, ALE NIE MYŚLAŁAM, ŻE WPADNIESZ TU Z KOPYTA NA OSTATNI ROZDZIAŁ. XDDDD <
      Dziękuję Ci i cieszę się, ale chyba serio bardziej przez to, że wróciłaś. XD
      <3

      Usuń
  8. Na początek przyznam bez bicia, że planowałam przeczytać tego bloga w jeden dzień, ale przygotowania na maturę nie za bardzo mi na to pozwoliły... Ale w końcu po 4 dniach wytrwałam i nie mogłam się doczekać, by podsumować całość <3

    Strasznie spodobał mi się wygląd, uwielbiam galaxy, gwiazdki, kosmosy <3 Wiem, nie powinno się oceniać książki po okładce, ale na tym blogu i wygląd i historia idą ze sobą w parze. Bardzo przypadł mi twój styl pisania. Mam wrażenie, że czytając, płynęłam przez kolejne akapity bez przerwy i bez zmęczenia.

    Historia jak najbardziej na plus, akcja i leciutko rozwijający się romans. Żadnych seksów od 2 rozdziału, tylko powolutku wszystko logicznie ze sobą przedstawiałaś. Czasami takie historie bardziej zapadają w pamięć, niż wybuchowe sceny, kiedy połykają się nawzajem przy pierwszym spotkaniu po długiej rozłące.

    W ogóle zrobiłam sobie długą przerwę w blogosferze. 3 lata temu sama pisałam , cieszyłam się czytelnikami i poznałam parę wspaniałych ludzi, Nie wiem czemu, dokładnie w 2015 roku coś mnie odrzuciło, ta całą nagonka, żeby blog był arcydziełem. DLa mnie blog ma byc blogiem, pomysłem autora, której nie powinno się podważać. I własnie Twój blog, po tak długiej przerwie, pokazał mi,że jeszcze jest ten mały odsetek ludzi, którzy naprawdę robią to dla przyjemności, a nie dla sławy. I ciesze się, że mój powrót na blogosferę, tak dobrze rozpoczęłam :).

    Epilog był najcudowniejszym rozdziałem według mnie. Tylko zaciskałam pięści i czekałam, aż si,e pocałują, aż jam dotknie, aż zrobią coś więcej! I nie zawiodłaś mnie oczywiście! Jeżeli mam być szczera, to obawiałam się, że zrobisz zakończenie takie ( jakie zapewne ja bym zrobiła, czyli WTF co ale jak to! Nie zgadzam się do kurwy nędzy! ). I bardzo dobrze, że tak spokojnie, melancholijnie go zakończyłaś! Idealnie te zakończenie jak mam być szczera pasuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przedstawiając bohaterów, nie odchodziłaś od ich utartego schematu. W sensie Sakura jest jaka jest, Sasuke też, i to mi się podoba! Czytałaś Tajemniczą historię Sakury, miłość niesiona wiosennym wiatrem? I teraz mówię całkiem poważnie, bez podlizywania się, Twoja wersja historii po IV wojnie jest na miarę owej powieści Kisiela, którą mam w domu i przeczytałam chyba z kilkaset razy! Trzymasz w napięciu, nie przesadzasz, po prostu cud, miód i malinka!

    Nie wiem, który to Twój blog, czy pierwszy czy jakiś kolejny, w prawdzie nigdy nie czytałam nic spod Twojej ręki i jeżeli się okaże, że jednak tworzyłaś coś wcześniej, to żałuję, że nie natrafiłam na Twoje opowiadania. I mam nadzieję, że jeszcze coś będziesz tworzyła, bo naprawdę cudownie piszesz i Twoje historie mogą być naprawdę coraz bardziej cudowniejsze :)

    Więc jakbyś zechciała się czym z nami podzielić, to zachęcam, żebyś dodała informacje na tego bloga, bo czytanie fanfiction w tym okresie naprawdę mnie odstresowuje.

    Przepraszam za błędy, ale wiesz jak to jest, kiedy nie masz zbyt wiele czasu, ale jednak chcesz pozostawić po sobie jakiś ślad.

    Więc serdecznie pozdrawiam i czekam, na kolejne opowieści <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dziewczyny! Dziękuję. I przepraszam, ale chciałam odpisać porządnie na ten komentarz, a teraz dręczy mnie, że zwlekałam z tym tyle czasu.
      I jeszcze raz dziękuję, bo nie sądziłam, że po zakończeniu bloga, dostanę jeszcze coś podobnie wyczerpującego, satysfakcjonującego i pochlebnego, sprawiając, że będę powtarzała sobie ten komentarz jak mantrę. :-D
      O rany, ale czad. Dokładnie to rozumiem, bo sama mam słabość do takiej estetyki i to przeważyło w kwestii jakiejkolwiek wygody czytania, bo ciągle mnie męczy, że fatalnie widać literki na tym gwiazdkowym tle, a jednocześnie nie potrafię tego zmienić, bo zbyt bardzo mi się podoba. xD
      Taaak, zawsze będę to powtarzać, ale chciałam, żeby historia była przede wszystkim jak najbardziej wiarygodna. Dlatego stroniłam od jakichś zwrotów akcji i czegoś, co może nieco nadałoby tempa fabule, bo chciałam utrzymać to w ramach kanonu.
      O rany <3 To się minęłyśmy akurat, ale, hahah, JA WAS ZNAM, bo zgłosiłam się po szablon na mojego pierwszego bloga, z którym tu wtargnęłam, ale tymczasowo jest niepubliczny, bo trochę nie wiem co z nim począć. Może po nim byście mnie skojarzyły czy cuś. Ale serio, zawstydzacie mnie. xD Ogromnie dziękuję, dziewięćdziesiąt procent tych słów sprawia, że się rozpływam. I cieszę się, że epilog tak się przyjął. :3
      Niee, nie czytałam właśnie i sama nie wiem, na co czekam. Zapoluję gdzieś na tę książeczkę albo wycyganię od koleżanki, kiedy już do niej pojadę. XD O rany, i tu znowu ten miód na moje serce. XD
      Haha, dokładnie to rozumiem, bo mam siostrę w maturalnej i jeszcze miesiąc temu zastanawiała się, czy nie ogarnąć sobie Netflixa, świadoma tego, że to średni okres na wciąganie się w nowe seriale. xD
      W ogóle podejrzewam, że to przez miesięczne zablokowanie podstrony ciężej było mnie znaleźć gdziekolwiek, ale już to ogarnęłam, tam jest w zasadzie wszystko z mojej rzekomej twórczości XD Z tym że aktualnie z Naruto wpadają tylko jednopartówki, bo chciałam otworzyć nowego bloga, ale jakoś nie mogę się przemóc i stworzyć nawet prologu, nie mówiąc o pierwszym rozdziale.

      Dziękuję jeszcze raz, cholernie, całkowicie przemocno i pozdrawiam, dziewczyny <3

      Usuń
    2. Naprawdę? Szablon?! Jeju przepraszam, ale nie pamiętam :((( skleroza, a to było tak dawno temu! :(

      Usuń
    3. Już wiem! Poszperałam w facebookach, gg, meilach i znalazłam! O matko to wiem już który blog :D <3

      Usuń
  10. Meeega opowiadanie, choć z początku miałam takie "o co kaman?". Błędów można się kilku przyczepić, ale da się je ogarnąć :D Końcówka cu-do-wna! <3 Pozdrawiam i życzę w przyszłości podobnych opowiadań SasuSaku w świecie Shinobi :* ~~Aki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, w takim razie cieszę się, że w efekcie końcowym jednak wyszło na plus :-D Dziękuję, Aki <3

      Usuń
  11. Spodziewałam się nieco innego zakończenia, ale rozumiem, że od samego początku wszystko to miało zdarzyć się właśnie na końcu, jednak to właśnie mnie utwierdza w tym, że to opowiadanie powinno być o jakieś max 5 rozdziałów jeszcze dłuższe, by zawrzeć dłuższą formę sytuacji, by było troszku ciekawiej i zaspokajało czytelnika do końca. Niemniej jednak, opowiadanie na plus, bardzo mi się podobało. Gdybym miała ocenić, to takie 8/10 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U, w sumie to ciekawi mnie, czego się spodziewałaś. Ja wówczas chciałam trzymać się gaidenowego faktu, że skończą jako mąż i żonka. A pośpiech był celowy, nie wydusiłabym z siebie nic więcej na tę historię i stąd też pewnie tyle błędów i innych ale jakie zauważają czytelnicy, a ja się po tym podpisuję, bo mnie mierzi zbyt często, jak to czytam. XD
      Czytałam wszystkie komentarze iii postaram się odpisać na nie przy poprawach rozdziałów, bo w sumie to mam tam zaległości nie tylko wobec Ciebie. Dziękuję za wytrwałość i opinie <3

      Usuń
  12. Pochłonęłam wszystko dzisiaj, teraz. A ten epilog jest idealnym podsumowaniem opowiadania, piękny, sam w sobie. <3

    OdpowiedzUsuń