27 września 2015

Prolog: Nieświadoma


and if I try to get close,
he is already gone

Księżyc w prawie pełnej okazałości oblewał dziś swoją złotą łuną dachy domów. Była może dziewiętnasta, a na ulicach było jeszcze dość tłoczno, bo właściciele sklepów czy barów powoli zabierali się do sprzątania i zamykania swoich lokali. Pustki nie panowały tu nawet w późne niedzielne pory, w związku z czym dzięki obecności przechodniów czułam się dość swobodnie.
Delikatny, chłodny wiatr rozwiewał płaszcz, który narzuciłam na ramiona. Nie było zimno, więc jeśli chodzi o ledwo przeszłą porę roku, można było cieszyć się pogodą pozwalającą na lżejszy ubiór. Powietrze było rześkie i przyjemne. Zauważałam coraz więcej drobnych pąków o fikuśnej, pudrowej barwie wyłaniających się z łusek na gałęziach przydrożnych drzew, inne były zaś pokryte liśćmi o świeżej, głębokiej zieleni. Był wczesny, kwietniowy wieczór, a wiosnę można było odczuć na każdy możliwy sposób.
Trzymałam się większych uliczek Wioski, gdyż to nimi najprościej mogłam dostać się do Bramy Głównej. Co chwilę zdarzało mi się mimowolnie przyspieszyć kroku, co, gdy tylko zdążyłam zauważyć, zaraz korygowałam. Miałam jeszcze mnóstwo czasu w zanadrzu.
Minęło półtora roku. Radość ze zwycięskiej wojny powoli przygasała. Ludzie cieszyli się obecnością bliskich, opłakiwali stratę innych, wracając do swoich rutynowych zajęć. Tak samo było i ze mną. Początkowo doceniałam każdy szczegół mojego dnia, poczynając od kilkunastogodzinnych zmian w szpitalu, po odprężające spotkania z Naruto, Ino czy Hinatą. Stopniowo jednak mój zapał zaczął wygasać, a dotychczasowe zajęcia mogłam podpinać pod miano monotonii. Kilka kolejnych miesięcy czystej egzystencji, nie tyle co przebolanej, ale która po prostu była, mijała i odchodziła w niepamięć. Wtedy uświadomiłam sobie, że już tylko czekam.
Czekam na człowieka, który, choć może nieświadomie, kazał mi to robić. Który obiecał, że tym razem zabierze mnie ze sobą. Nie zastanawiałam się dłużej nad tym, jak wszystko będzie miało się w praktyce. Jedynym istotnym faktem był ten, który gwarantował mi o wiele więcej zdrowia odejmowanego nadgorliwą troską o owego ignoranta i spędzanym z powiek snem – ten, że cokolwiek będzie chciał uczynić, ja będę tuż obok.
Punkt do którego zmierzałam znajdował w odległości zaledwie kilkunastu metrów. Przystanęłam z boku, kurczowo ściskając paczuszkę z zapakowanym obiadem. Dokładna godzina była bliżej nieznana, bo wysłany przez niego sokół powiadomił nas po prostu o dzisiejszym dniu i jego wczesnowieczornej porze. W obawie o brak czasu na między innymi przygotowanie posiłku dla strudzonego wędrowca, poprosiłam o dzień wolny od pomocy w szpitalu. Nie przemyślałam jednak tego, że czynność ta zajmie mi co najwyżej kilkadziesiąt minut i poza nią nie będę w stanie zrobić niczego sensownego. Na własne życzenie zagwarantowałam sobie godziny, które wlokły się w nieskończoność.
Zanim zdążyłam przysiąść na ubitej ziemi, stanęłam jak na baczność na dźwięk głębokiego basu.
– Sakura – nawet nie mrugnęłam. Moje ciało nie pozwoliło mi na jakikolwiek ruch. – On tu był, kilka godzin temu – urwał, jakby chciał złapać oddech, choć tak naprawdę była to chwila przeznaczona dla mnie. Chwila na przetworzenie informacji i dokładne jej przyjęcie. – Jego celem było złożenie raportu. Sam prosił, abym przydzielił mu dokończenie tej misji. Nie mogliśmy z tym zwlekać.
Nie wiedziałam, czy w moim ciele przeważały teraz niepoznane dotąd przeze mnie pokłady złości czy bezradność, która kazała mi bezwzględnie opaść na ziemię. Czy półtora roku to nie czas, podczas którego można zatęsknić za jakkolwiek bliską osobą? Czuć potrzebę zobaczenia jej, sprawdzenia, jak bardzo się zmieniła? Czy może to aż tyle dni, podczas których powinniśmy już o niej zapomnieć?
Dlaczego za każdym razem, kiedy wierzyłam, że zajmuję choćby najmniejsze miejsce w jego sercu, w jednej chwili potrafił obrócić to w prostą bujdę i wymysł mojej wyobraźni? Dlaczego robił to w sposób, w jaki pozwalałam sobie przypuszczać, że tak naprawdę nie posiadał żadnych ludzkich uczuć i nie miał z człowiekiem nic wspólnego? Burzył to wszystko, czym starałam się przed innymi usprawiedliwić jego zachowanie i tym samym moja nadzieja, budowana przez cały ten czas, ulatniała się z każdą kolejną sekundą. Tak jak on sam dzisiaj.
Stałam niezmiennie odwrócona plecami do mojego mówcy. Wiedziałam, że Kakashi zaraz mi umknie, nie tylko ze względu na sytuację, ale i fakt, że woli takowych unikać. Jako szósty Hokage miał zwykle o tej porze czas na nadrabianie papierkowej roboty, której każdy z przywódców Liścia wyjątkowo nie lubił.
– Czy powiedział coś jeszcze?
– Nie mógł cię zabrać. Nie tym razem.
Czułam się wbita sztywno w podłoże i jednocześnie tak krucha, że można było powalić mnie ruchem jednego palca.
Tylko tyle, co, Sasuke?
– Przykro mi, Sakura – wymówił spokojnie, po czym oddalił się ode mnie powolnymi, ciężkimi krokami.
Wiedział, kiedy powinien zostawić mnie samą, bo w tym samym momencie moją twarz zalały strugi gorących, niepohamowanych łez.


Nie mogłam się powstrzymać od założenia drugiego bloga, nie rozwijając nawet fabuły pierwszego. Choć dziwię się w ogóle, że od tej tematyki nie zaczęłam całego blogowania. Odnoszę wrażenie, że uczucia Sakurki przekazałam dość prostolinijnie i płytko, dlatego wszystkie szczere opinie mile widziane! Mam nadzieję, że później będzie szło już ładniej. Jak zresztą wszystko inne. <-:

 

18 komentarzy:

  1. Wow naprawdę świetnie się zapowiada będę czekać na nexta z niecierpliwością i obserwować twojego bloga:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, okrutnie mnie cieszą twoje słowa! Dziękuję mooocno :-)

      Usuń
  2. Zapraszam do spisu - Blogobranie
    Im więcej tym weselej ;-)
    http://blogobranie.blogspot.com/
    Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Stokrotnie dziękuję! Właśnie do niego usiadłam i będę się starała, żeby pojawił się w ciągu przyszłego tygodnia :-)

      Usuń
  4. Jejku, dawno nie czytałam tak finezyjnych i delikatnie opisanych detali. Czułam się jakbym się niemal unosiła, naprawdę! Już pierwsze zdanie mnie bardzo zauroczyło, a całą resztę chłonęłam bez opamiętania. Masz bardzo lekkie pióro - uwielbiam pisanie w takim stylu, co już wiesz ofc:*
    A co do fabuły - nooo, czo temu Uchiha siedzi w głowie? Niech już wracaaa, ile można czekać! Chce już ich konfrontację (która pewnie jest w kolejnej notce hehe).
    Adzia mega propsuje i idę do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HIHIHI, strasznie się cieszę, bo jakoś na tym blogu bardziej przykładam do tego wagę. Poza tym nie umiem ich nie pisać, noooo :-(
      Toś się naczekała na niego, ziom. Jak na tacy podałam, co :-/
      ZWYKŁY TWÓJ PROPS, A JAK CIESZY! Nie no serio, strasznie mnie podniosło na duszy to zwykłe stwierdzenie, nie wiem czeeeeeemu tak aż. Dziękuję, najwierniejsza czytelniczko ma :*

      Usuń
  5. Przeczytalam cały. Tak wlasnie w tym momencie ignoruje twoje wiadomosci na gg i odpisuje ttuaj. Bo i po co mialabym tam to robic, skoro moge tutaj uwiecznic forewaa moja opinie. A wspomne tylko ze na obecna cbwile najebalas mi jiz ponad 10 mesedży haha.
    Ok, jak wiesz, z Naruto mam tyle wspolnego, co Filemon z Bonifacym. Bo niby to siedzi na jednym parapecie razem z innymi mangami, ale jakos nigdy się nie przemogłam. Nie zachecala mnie w ogole poczatkowa kreska. Ale w przypadku juz Bleacha, w ogole nie mialo to znaczenia. Ehh bab nie zrozumiesz.
    Wiesz, co mnie uderzylo? Nie zdawałam sobie sprawy z tego ze to jest tak dobre. Patrz wgl jak szybko chce opisac moje spostrzezenia az ojebalam wszystkie polski literki i przecinki. Czasem po prostu sie zdaza ze nie mozemy sie pohamowac bo zbyt wiele mamy do powiedzenia.
    Meg jest wybredna, nawet w chuj. Bo wiesz doskonale ze poszukuje w teskcie emocji i duszy a tu... Zostalam naladowana totalna dawka emocji bohaterki.
    Bo widzisz moze i nie wiem do konca kim jest ten twoj Sasuke, bo i kanonu nie znam, ale jezeli piszesz w ten sposob to jestem jak najbardziej za przeczytaniem tego. Loff yt. Serio.
    Ten fragment gdzie ona ma do niego tak wiele zalu i pretensji. Nosz kurwa ja potrafilam sb wykbrazic ta dziewczyne. Ze stoi obok mnie, ze slusze co mysli. Ze parrze na jen twarz i czekam na ten moment kiedy uchodza z niej emocje.
    Pewnoe jakos na dniach przeczytam wszystko. Uwielbiam twoj styl. Taki lekki. A przy tym ma w sobie taka finezje. Yhhh zazdro piescsey. Kidding xd

    Ps. Ja nie wiem co to za komar mnie ujebal ale dam db reke uciac ze 3 dzien mam juz tego babla!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XDDDDD MEG, TY ŚMIESZKO.
      I nie sądziłam, że skomciasz czy coś, że wgle nawet tu zajrzysz na dłużej, milusio mi przemocno, seriiiiiiio. <3
      TO TY MASZ MANGE I NIE ZAMIERZASZ CZYTAĆ? CO ZA ŻAL, oddaj mi wszystko, psie ogrodnika :-/
      Anu, opowiadałaś mi, jak bardzo nie lubiłaś tam w sumie nikogo, haha. Nawet mojego lubego czy swojego własnego XD I KTO, POWIEDZ MI, KTO faszeruje się dalej czymś, co go tak wkurwia XD MOŻE TO PRZEZNACZENIE, MEGANKA, CO?!
      Ech, środkowy akapit mnie rozjebał cało, dzięki :-/ SERIO, DZIĘKI. I za LOW YT, i za pochwałki i wsio w sumie, ROBACZKU :*
      A WŁAŚNIE PROPO TEGO - zamyka się, bystrzaczku, okno na lato w nocy przy światełku, potem się dziwisz, że Ci za monitor włażą i się mnożą </3

      Usuń
  6. Kochany blondwłosy Osioł <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam od początku. Najwyżej jutro usnę w robocie. xDDD
    Kurwa. "prostolinijnie". Cała sprawa wygląda tak, że w sumie uczuć nie da się opisać w żaden inny sposób. Można kogoś kochać. I cały czas chcieć z nim być niezależnie co odpierniczy. Do tego dochodzą uczucia typu żal, niezadowolenie czy zawód danym działaniem owej osoby. Jak dobrze pamiętam to dobre słowo na to to "ambiwalencja". I tak oto kształtują się uczucia Sakury. Z jednej strony sama mówi, że Sasek nie ma uczuć, a z drugiej wciąż go kocha. Gdzie tu sens? Cóż. Sens jest aż nadto widoczny. Wiele osób odczuwa dokładnie to samo ;)
    Muszę się przyznać, że po tak długiej przerwie muszę ogarnąć Twojego bloga jeszcze raz. Spodziewaj się analizy i rozkładu wszystkiego na części pierwsze pod każdą notką xD

    Pozdrawiam
    Konan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LOL, PRAWIE CIĘ POMIĘŁAM W ODPISYWANIU.
      Mi jedynie chodzi o sposób w jaki je oddaję, że czasem wydaje mi się to płytkie, bo jakoś strasznie duża część bloga to opis emocji i wewnętrznych uczuć, o wiele mniej akcji i w ogóle tego, co dzieje się wokół. ALE OK, OK, CZAJĘ, JUŻ NIE BĘDĘ JĘCZEĆ. XD
      Mam wrażenie, że chciałabyś powiedzieć, że ona jest pojebana i głupia, że to robi, ale z uprzejmości ugryzłaś się w język. xDDDD
      ja lubię z tobą tak gadać, pisz mi, Ty mądra dziewucha jesteś. XD

      Usuń
  8. Witam!
    Dopiero co zawitałam do ciebie i jestem mile usatysfakcjonowana. Trafiłam tu jakąś pokrętną drogą, ale ważne, że w ogóle XD
    Prostolinijność nie znaczy płytkość. W odniesieniu do tekstu bardziej skłaniałabym się ku pierwszemu. Sakura jest Sakurą oryginalną, która strasznie tęskni, za bardzo przeżywa i zbyt mocno kocha faceta, który na to nie zasługuje. Tak sobie myślę, że my kobiety jesteśmy pod tym względem bardzo głupie XD
    W każdym razie zabieram się do dalszych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Owszem, jesteśmy, ale myślę, że to raczej cecha ludzka niż typowo kobieca. Człowiek w ogóle w tych kwestiach potrafi być bardzo głupi, bo kocha. Jako kobiety jesteśmy raczej może bardziej chaotyczne w tym wszystkim niż faceci, a Sakura jest na to świetnym przykładem.

      Usuń
  9. Nie ukazałaś aż tak prostolinijnie jej uczuć. To naturalne, że tak właśnie się dzieje z człowiekiem, gdy ma nadzieje i oczekuje. Te pytania, które zadaje samej sobie sprawiają, że zdaje sobie sprawę z tego, jak beznadziejne jest jej czekanie, a mimo to nie potrafi zrezygnować. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pokrzepiające słowa, bo do tej pory mam wrażenie, że niektóre opisy są takie nienaturalne albo jakby pisane na siłę. Ale skoro nawet w prologu już uchodzą, to czad! :-D

      Usuń
  10. Zaczęłam czytać i informuję, że początek mnie intryguje :P

    OdpowiedzUsuń